Naczelnik Urzędu Skarbowego w Grójcu bada sprawę podrobionych faktur w latach 2015-2018. Chodzi o uszczuplenie podatków VAT oraz podatków dochodowego z użyciem faktur na których podrobiony zostały podpisy żony Roberta M. czyli Hanny Szymoniak-Muranowicz.
Sprawę ujawniła pani Hanno w rozmowie z Telewizja.Patriot24.net.Pełny wywiad z nią dołączamy do niniejszego tekstu.
Po raz pierwszy zaprezentowaliśmy go wczoraj nagłaśniając sprawę koszmarnego rozdzielenia rodzeństwa przez Roberta M . Mężczyzna więzi w swoim domu od czerwca br. we wsi Wilków Pierwszy k. Grójca 4-letnią Małgosię. Odizolował ją od zabaw z 5-letnią Zosią i niespełna rocznym Mateuszkiem.
Mężczyzna czuje się bezkarny ponieważ zarabia duże pieniądze prowadząc gospodarstwo sadownicze. Dodatkowo za pieniądze z Unii Europejskiej wybudował hale magazynowe na swojej posesji we wsi Wilków Pierwszy.
- Uwięził Małgosię i nie chce jej oddać bo stać go na najlepszych adwokatów. Tyle, że pieniądze w latach 2015-2018 zarabiał wystawiając fałszywe faktury na mnie - płacze pani Hania.
Kobieta wyjaśnia, że mają ze soba rozdzielność majątkową.
- Robert M., by nie płacić podatku z tytułu dużych zysków w swojej firmie, zaczął wystawiać fałszywe faktury na mnie - wyjaśnia Hanna Szymoniak-Muranowicz.
- Dowiedziałem się o tym, kiedy zobaczyłam fałszywe podpisy na tych fakturach. I kiedy kazał mi przekazywać sobie duże kwoty pieniężne w gotówce - dodaje pani Hanna.
Kiedy próbowaliśmy pytać podczas rozmowy Roberta M. o fałszowanie podpisów i faktur, przerwał rozmowę i wyrzucił nas z domu. Na pytania zadane SMS-em też nie odpowiedział.
Dlatego w ramach obowiązku dziennikarskiego, uzyskane informacje o możliwych przestępstwach kryminalnych i skarbowych przekazaliśmy Naczelnikowi Urzędu Skarbowego w Grójcu.
Jednocześnie przesyłamy mu niniejszy artykuł razem z wywiadem celem dostarczenia informacji dowodowych w zakresie przedstawionych przez Hannę Szymoniak-Muranowicz.
Kobieta obawiając się zemsty i agresji męża zwróciła się o pomoc do Krzysztofa Rutkowskiego.
O dalszych szczegółach tej kryminalno-psychopatycznej sprawy poinformujemy wkrótce, również poprzez naszego Facebooka i naszą stację Telewizja.Patriot24.net.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?