[VIDEO] TOGI BEZ SUMIEŃ: Czy adwokat Aleksandra Steller-Gil posłużyła się wczoraj w Sądzie Okręgowym w Gdańsku nieprawdziwym zwolnieniem lekarskim? Dlaczego nie wzywa swojego klienta, by oddał dzieci matce zgodnie z postanowieniami sądu?
Adwokat z Gdyni Aleksandra Steller-Gil uciekła wczoraj przed pytaniami, czy wezwie swojego klienta do dostosowania się do postanowienia Sądu Rejonowego w Gdyni który nakazuje Marcinowi S. natychmiastowy zwrot dzieci matce czyli Kamili Stefanowicz? Czy ta adwokat zarabia brudne pieniądze na utrzymywaniu swojego klienta w bezprawiu kosztem dzieci?
O szaleństwie uwięzienia dwójki małych chłopców przez Marcina S. piszemy od wielu tygodni. Wszystkie artykuły oraz program „INTERWENCJA” telewizji Polsat na ten temat znajdziesz pod linkiem:
4 października 2021 Sąd Rejonowy w Gdyni wydał natychmiast wykonalne postanowienie, że Marcin S. ma wydać 5-letniego Wiktora i 4-letniego Dominika matce czyli Kamili Stefanowicz.
A Marcin S. uporczywie lekceważy postanowienia sądów Okręgu Gdańskiego. Wcześniej, kiedy Kamila Stefanowicz mieszkała w Gdańsku, takie samo postanowienie wydał Sąd Rejonowy Gdańsk Południe, a Marcin S. również zadrwił z decyzji tamtejszego sądu odmawiając wydania dzieci.
Dodatkowo w tym bezprawiu chroni go adwokat z Gdyni Aleksandra Steller-Gil. Ta posiadająca świadomość prawną osoba zaufania publicznego, zamiast wypowiedzieć pełnomocnictwo swojemu klientowi który uporczywie nie dostosowuje się do postanowień sądu, dalej go reprezentuje zarabiając brudne pieniądze na bezprawiu klienta i krzywdzie dzieci!
Do niniejszego tekstu dołączamy film, na którym widać jak adwokat Aleksandra Steller-Gil ucieka wczoraj przed naszą kamerą gdy pytaliśmy ją o utrzymywanie swojego klienta w bezprawiu niedostosowania się do postanowień sądów Okręgu Gdańskiego.
- Adwokat ma prawo do tajemnicy adwokackiej i obowiązek obrony swojego klienta na etapie podejmowania przez sąd decyzji. Ale jeśli sąd podejmuje natychmiast wykonalne postanowienie, to adwokat ma obowiązek wezwać swojego klienta do dostosowania się do takiego postanowienia - przekazuje Robert Rewiński Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
- Tymczasem adwokat Aleksandra Steller-Gil zachowuje się jak babcia z filmu „Sami Swoi”. Gdzie Kaźmirzowi jadącemu do sądu tłumaczy spod chuściny: „Sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” - dodaje nasz Redaktor Naczelny.
Adwokat Aleksandra Steller-Gil odmówiła wczoraj również odpowiedzi naszej redakcji, czy posłużyła się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku nieprawdziwym zwolnieniem lekarskim swojego klienta Marcina S.?
Z naszych informacji wynika, że mężczyzna jeszcze 13 października 2021 aktywnie przemieszczał się po Elblągu, gdzie ukrywa dzieci. Tymczasem wczoraj adwokat Aleksandra Steller-Gil przedłożyła w Sądzie Okręgowym w Gdańsku zaświadczenie lekarskie, z którego wynika że 14 października 2021 nagle znalazł się w odległym o 43 km Braniewie, w przychodni będącej spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. I tam rzekomo uzyskał elektroniczne zwolnienie lekarskie ze zwykłą pieczątką lekarza przyjmującego w Elblągu!
- Kto go zawiózł do Przychodni w Braniewie i stamtąd przywiózł? Skoro Marcin S. rzekomo następnego dnia po samochodowym rajdzie po Elblągu, nie był w stanie rzekomo wykonywać ruchów nogami? Co było powodem wystawienia jego zwolnienia lekarskiego Braniewie skoro operację miał w Gdańsku i to dwa lata temu? - pyta Robert Rewiński
Na zwolnieniu nie ma ani numeru dokumentu tożsamości Marcina S., ani daty jego urodzenia ani danych „Płatnika”, który miałby to zwolnienie lekarskie przedłożyć.
- To jest sprzeczne z zasadami wystawiania zwolnień elektronicznych. Bo ustawa nakazuje, by zwolnienie elektroniczne było podpisane podpisem elektronicznym lekarza. Dlaczego więc adwokat Aleksandra Steller-Gil nie posiada tak podstawowej wiedzy i nie sprawdziła, czy posługuje się dokumentem prawdziwym czy nie, dostarczając go do akt Sądu Okręgowego w Gdańsku? - pyta Robert Rewiński który był obecny wczoraj na sali sądowej?
- Dodatkowo adwokat Aleksandra Steller-Gil w sposób amatorski wygadała się na sali sądowej, że po prostu miała za mało czasu by odnieść się do wniosku matki złożonego w sądzie. Co może uprawdopodobnić, że zwolnienie lekarskie może być niezgodne z zostanem faktycznym - dodaje nasz Redaktor Naczelny.
Marcin S. w ostatnim czasie otrzymał 3-krotnie propozycję ugody od Kamili Stefanowicz dotyczącej wspólnego i opartego na porozumieniu sposobu wychowywania dzieci. Czy brnie w swoim uporze za namową żądnej pieniędzy i długoletniego, kosztownego procesu rozwodowego, adwokat Aleksandry Steller-Gil?
- Zerowe są efekty pracy tej adwokat. W tym roku reprezentując Marcina S. poprzegrywała wszystko co było możliwe
A on dalej jak dzieciak słucha się chyba zapatrzony w jej czerwone szpilki kupione za jego własne pieniądze - dodaje Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
Czym się skończy głupi upór Marcina S., jego tępe słuchanie się i płacenie za nieskuteczne porady adwokat Aleksandrze Steller-Gil?
Tym, co zwykle spotyka upartych, przeświadczonych w swojej nieomylności szalonych i nienawistnych ojców. Czyli użyciem uzbrojonych sił policji, zakucie w kajdany Marcina S. i odebranie mu dzieci. Tak jak to już obserwowała wielokrotnie nasza redakcja i o czym można przeczytać w artykułach pod linkami:
Niniejszy artykuł przesyłamy do Naczelnej Rady Adwokackiej z pytaniem, jakie konsekwencje wyciągnie wobec adwokat Aleksandry Steller-Gil za złamanie przez nią co najmniej 2-krotnie etyki adwokackiej poprzez lekceważenie prawomocnych postanowień sądu?
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?