[VIDEO] - Na 30 tys. funtów oszukał nas Amjet Mahmood z Birmingham. Kłamie, że nasz towar jest wybrakowany pokazując dostawy innych producentów! - alarmują polscy meblarze
- Zaufaliśmy brytyjskiej firmie RJF FURNISHINGS z Birmingham. Tymczasem jej szef Amjet Mahmood wyłudził od nas meble, na magazynie ich nie ma i płacić nie chce! - alarmują właściciele firmy PPUH PROSNA z Wieruszowa.
Zbigniew Sobczak razem z żoną prowadzą firmę meblarska na terenie województwa łódzkiego i opolskiego. Zatrudniają blisko 30 osób a ich wyroby cieszą się uznaniem klientów.
- Na początku roku otrzymaliśmy informację, że właściciel brytyjskiej firmy RJF FURNISHINGS z Birmingham czyli Amjet Mahmood gotowy jest kupować nasze produkty bo handluje na platformach Amazon, eBay i Facebook. Zaproponował komunikowanie się przez Whatsuppa i zaczął kupować od nas narożniki - mówią polscy przedsiębiorcy.
Polska Firma zaczęła dostarczać meble do Wielkiej Brytanii od początku stycznia. Za pierwsze 10 transportów Amjet Mahmood zapłacił bez żadnego problemu.
- Ale od kwietnia przestał płacić. Twierdził że są reklamację on sam ma problemy rzekomo z naszego powodu a tak naprawdę pokazywał nam wadliwe meble innych producentów - przekazują przedsiębiorcy z Wieruszowa.
Na dzień dzisiejszy firma RJF FURNISHINGS z Birmingham Zalega Zbigniewowi Sobczak owi i jego firmie 30 tysięcy funtów.
- Brytyjscy prawnicy sprawdzili, że on w ogóle nie ma zamiaru z nami się rozliczyć. Że jest to po prostu oszust - przekazują polscy przedsiębiorcy.
Zbigniew Sobczak złożył zawiadomienie na polskiej policji o popełnieniu świadomego przestępstwa wyłudzenia przez Amjet Mahmood jako właściciela firmy RJF FURNISHINGS z Birmingham.
Amjet Mahmood, do którego się wczoraj do dzwoniliśmy, poprosił o pytania na piśmie. Ale na żadne pytanie nie odpowiedział.
Właściciel polskiej firmy nie zamierzają tej sprawy tak zostawić. O międzynarodowych działaniach mających na celu skuteczne ściganie tego oszusta będziemy informować na bieżąco, również poprzez naszego naszego Facebooka, Twittera, Instagrama, Telegrama, Albicla i naszą stację Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?