Dlaczego pan Ismail Durmus nie może doczekać się zakończenia procesu w sądzie w Bonn a nawet daty kolejnej rozprawy o sygnaturach 20/0047/I- Gü oraz 17 O 117/20 ? A w międzyczasie licytowane są jego nieruchomości, być może z inicjatywy oszusta?!
Prezentujemy kolejny wywiad w języku polskim i niemieckim z poszkodowanym na pół miliona euro obywatelem Turcji, o imieniu Ismail, mieszkającym w niemieckim Bonn.
Poprzednią rozmowę sprzed pół roku, w której opisał swój dramat, znajdziesz pod linkiem:
Przypomnijmy, że proceder działania oszusta, który uciekł przed wierzycielami z Dubaju do Szwajcarii, jest prosty. Najpierw zgłasza się jako rzekomy kupiec nieruchomości z gotówką. Nieruchomości nie kupuje, ale proponuje właścicielowi wspólny biznes w branży odzieżowej na zasadzie 50% na 50%.
Umowy nie spisuje, bo wszystko jest na zasadach „zaufania”. Swoją ofiarę zachwyca luksusem, sam kreuje się na milionera.
Tak jak w przypadku Ismaila, nagle oferuje „super interes” czyli wspólny zakup hotelu do remontu w Szwajcarii za 1,5 mln euro. Oszust jest w Szwajcarii i przysyła zdjęcia jakieś rudery. Ismail jest w Bonn, hotelu nie widzi i niestety „ma zaufanie” do oszusta.
Więc godzi się na propozycję „jeszcze lepszej okazji” czyli notarialnego zapisania na rzecz oszusta 500 000,- euro ze swojego całego majątku. Zmanipulowany i omamiony zaufaniem przez oszusta, podpisuje 18 czerwca 2019 r. taki dokument u notariusza w Bonn.
A oszust, zamiast zapisania mu połowy udziału w tym rzekomym szwajcarskim hotelu, przystępuje natychmiast do egzekucji pół miliona euro z nieruchomości Ismaila!
Po naszej interwencji w lipcu 2022, sąd w Bonn zaczął gruntownie tę. sprawę badać. Na jednej z rozpraw doszło do awantury bo oszustowi puściły nerwy i zaczął wykrzykiwać.
Ale teraz znów się nic nie dzieje bo sąd nie potrafi przesłuchać asystentki notariusza która ma pełną wiedzę o tym co działo się w kancelarii 18 czerwca 2019 r.
Tymczasem w grudniu 2022 r., na wniosek oszusta, zostały zlicytowane mieszkania Ismaila w mieście Aachen. I zamiast sprzedaży za 720 000 euro, wartość licytacji zatrzymała się na ledwie na 300 000 euro.
Dlaczego sąd w Bonn nie kontynuuje swoich prac?
Dlaczego nie wiadomo kiedy będzie wyznaczony termin najbliższej rozprawy?
Dlaczego nie wiadomo kiedy będzie będzie przesłuchana asystentka notariusza?
Kto ustala prawo w sądzie w Bonn? Czy oszust który w ten sam sposób skrzywdził jeszcze co najmniej jedno małżeństwo z Niemiec?
Czy w tym sądzie, w dawnej stolicy Republiki Federalnej Niemiec jest praworządność, o której tak dużo przedstawiciele Niemiec mówią w stolice Unii Europejskiej w Brukseli?
Dziś udajemy się do sądu w Bonn, by te pytania zadać. Stanowisko sądu przedstawimy jak tylko uzyskamy oficjalną odpowiedzi.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?