[VIDEO] - Wiceministrze Sprawiedliwości Marcinie Warchoł! Prosimy o pomoc, bo bandyctwo i bezprawie nadzorowane jest w Małopolsce przez osobę mogącą powoływać się na powiązania rodzinne z Panem i wpływy w Prokuraturze! - apelują zastraszane pracodawczynie
Od dwóch miesięcy czekamy na odpowiedź od rzecznika prasowego Marszałka Województwa Małopolskiego Witolda Kozłowskiego czy dyrektor departamentu transportu Tomasz Warchoł odpowiedzialny za chaos, anarchię i agresję na małopolskich szosach, to bliski krewny Wiceministra Sprawiedliwości? Czy nie? Bo może on posługiwać instrumentalnie małopolską Prokuraturą przekazując kłamstwa!
- W Krakowie mówi się, że ten dyrektor od spraw transportu Tomasz Warchoł to albo brat albo kuzyn Wiceministra Sprawiedliwości Marcina Warchoła. Nie możemy sobie poradzić z tym dyrektorem, bo wspiera agresję i bezprawie Józefa S., a nas straszy i pomawia w "Gazecie Krakowskiej" i "Dzienniku Zachodnim" - alarmują właścicielki firm transportowych Beata Cichoń i Ilona Cichoń z Wadowic.
- Podwładny tego Tomasza Warchoła powiedział, że boi się interweniować, bo "go powieszą". Na szosach małopolski wciąż jest terror, bo Józef S. wożąc ludzi nadal ściga się na podwójnej ciągłej z naszymi, jadącymi prawidłowo busami. A jego kierowcy znowu atakują przy pasażerach naszych kierowców. Dziennikarze ustalili też, że ma sfałszowane godziny w kasach fiskalnych drukujących bilety - alarmuje Beata Cichoń.
Wszystkie dotychczasowe artykuły znajdziesz pod linkiem:
Tomasz Warchoł jako dyrektor Departamentu Infrastruktury Drogowej i Transportu Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego powinien dbać o bezpieczeństwo pasażerów i ład przewozów busami ludności w całym województwie. Tymczasem o kontrolach podległych mu kierowców dowiaduje się najpierw Józef S., bo wówczas od piątej rana jeździ prawidłowo. A kiedy kontrolerzy znikają, znowu zaczyna jazdę wbrew rozkładom.
- To my wskazujemy dyrektorowi Tomaszowi Warchołowi ciężkie przestępstwa. A on nie reaguje, bo ich rzekomo nie dostrzega. Tymczasem inne instytucje te przestępstwa potwierdzają! - przekazują Beata i Ilona Cichoń.
- Takim przykładem jest niebezpieczna dla pasażerów sprawa badań diagnostycznych pojazdów, które przeprowadza przy swojej stacji paliw Józef S. Niedawna kontrola Prokuratury Rejonowa w Oświęcimu wykazała, że oszukiwał i wypuszczał na małopolskie ulice niesprawne samochody, w tym wszystkie swoje busy, którymi wozi ludzi! Zadziwiające jest jednak, że jako winnego Prokuratura wskazała rzekomo niespełna rozumu "chorego psychicznie diagnostę". A Józef S., jako właściciel tego firmy diagnostycznej i przełożony tego psychicznego diagnosty pozostał bez winy. Pomimo, że go zatrudnił i powinien mieć jego badania pracownicze kwalifikujące go do wykonywania tak odpowiedzialnego dla bezpieczeństwa ludzi zawodu diagnsty. No i Prokuratura w Oświęcimiu całość umorzyła! - denerwują się kobiety.
Policja potwierdziła też doniesienia Krzysztofa Rutkowskiego, że kolizja do której 11 września 2019 doprowadził Józef S. uderzając swoim starym busem w nowy pojazd Beaty Cichoń była wymuszonym przestępstwem. Jóżef S. stanie za to przed sądem. Jednak PZU SA, które w 34 procentach należy do Skarbu Państwa, nie widzi problemu, że wypłaciło Józefowi S. za ten sfingowany, przestępczy wypadek ponad 13 tysięcy złotych!
Przewozy pasażerskie ludności to jeden z priorytetów rządowej tzw. "Piątki Kaczyńskiego". Dlaczego zatem dochodzi do tolerowania bandyckich metod w Małopolsce, których nie powstrzymuje dyrektor Tomasz Warchoł?
- On nakłamał w Gazecie Krakowskiej, że 7 grudnia 2019 roku wysłał zawiadomienia do prokuratury na nas, rzekomo po zakończeniu kontroli naszych firm. Tyle, że kontrole jeszcze się do dzisiaj nie skończyły! A rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie zaprzeczył redaktorowi Patriot24.net, by jakiekolwiek zgłoszenie na nas wpłynęło do którejkolwiek prokuratury w Małopolsce! - alarmuje Beata Cichoń.
- Czy dlatego, że on ma na nazwisko tak samo jak Wiceminister Sprawiedliwości to jest bezkarny? I powołuje się na wpływy w Prokuraturze? Czy Skarb Państwa płaci mu za to, by chronić bandziorstwo na małopolskich drogach? Czy musi dojść do jakiejś ciężkiej tragedii, jakiegoś ciężkiego wypadku, w którym zginie kilkanaście osób by powstrzymać to bezprawie dyrektora Tomasza Warchoła? - pyta kobieta.
Rzecznik prasowy Marszałka Województwa Małopolskiego Michał Drewnicki odmówił odpowiedzi na pytanie czy Tomasz Warchoł to bliski krewny Wiceministra Sprawiedliwości. Zasłania się ochroną danych osobowych. A od kilku tygodni nie odbiera telefonów, dojąc kasę województwa małopolskiego z pieniędzy za pracę, której nie wykonuje.
Dlatego zwracamy się dziś z pytaniam do Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Z pytaniami czy Wiceminister Marcin Warchoł to krewny Tomasza Warchoła z Krakowa? I czy Marcin Warchoł wie o powoływaniu się Tomasza Warchoła na małopolską Prokuraturę? I o przekazywaniu przez niego kłamstw w "Gazecie Krakowskiej" i "Dzienniku Zachodnim" dotyczących Prokuratury? Na szkodę domagających się sprawiedliwości Beaty Cichoń i Ilony Cichoń.
Oraz co Ministerstwo Sprawiedliwości zrobi, by nie doszło do katastrofy w ruchu lądowym z udziałem busów Józefa S., które były opiniowane przez chorego psychicznie diagnostę? Oraz czy Prezes PZU SA jest w zmowie z żoną Józefa S., która od wielu lat prowadzi usługi ubezpieczeniowe i mogła uczestniczyć w przestępstwie antydatowania stłuczki Józefa S.? Chodzi o zdarzenie, które Policja uznała za celowe, świadome i przestępcze?
Wszelkie nowe informacje na ten wrząsajacy temat będziemy przekazywać na bieżąco również poprzez naszego FACEBOOKA oraz naszą stację
Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?