[VIDEO]TOGI BEZ SUMIEŃ: Koszmar matce 3-letniego dziecka zgotował dziś kurator Marcin Bardyszewski z Wyszkowa! Czy prezes tamtejszego Sądu Wacław Dąbkowski wyrzuci go z pracy za niedopełnienie obowiązków? Czy sam się poda do dymisji za sadystyczny skandal?
Kurator Marcin Bardyszewski zamiast przymusowo odebrać dziś 3-letnie dziecko wziął dziś w ochronę ojca porywacza, mającego problemy z narkotykami. Całość tej nieudolnej akcji odbyła się za wiedzą i przy koordynacji z prezesem Sądu Rejonowego w Wyszkowie Wacławem Dąbkowskim.
- Za co kilka tysięcy złotych pensji co miesiąc odbiera kurator sądowy Marcin Bardyszewski? Za wspieranie osoby przeciwko której zapadły prawomocne wyroki sądowe? - pyta Robert Rewiński Redaktor Naczelny Patiriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
- Czy za doprowadzenie matki 3-tniego Szymka Deptuły do koszmaru bierze co miesiąc kilkanaście tysięcy złotych pensji prezes Sądu Rejonowego w Wyszkowie Wacław Dąbkowski? - dopytuje nasz Redaktor Naczelny.
Przypomnijmy, że matka dziecka Magdalena Deptuła ma wszystkie prawomocne wyroki i orzeczenia nakazujące jej przymusowy zwrot 3-letniego synka. Chłopiec został porwany w Wielkiej Brytanii i przywieziony do Polski 15 miesięcy temu.
- Ojciec dziecka jest narkomanem. A z kolei jego ojciec jest właścicielem kantoru w który potrafi nawet bezkarnie wrzeszczeć na policjantów wewnątrz Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie tak jak to było rok temu - przekazuje Magdalena Deptuła (filmy na ten temat poniżej)
Wszystkie artykuły na ten wstrząsający temat znajdziesz pod linkiem:
- Dziś zarówno kurator jak i policjanci bali się wejść do otwartego mieszkania, gdzie było dziecko. Mieli w ręku prawomocne nakazy do przymusowego odebrania dziecka. Ale kurator Marcin Bardyszewski powiedział że mam sobie wynająć Krzysztofa Rutkowskiego żeby dziecko odebrać bo mnie potrafi - przekazuje zrozpaczona matka.
- Kurator Marcin Bardyszewski bardziej martwił się nie dzieckiem, ale by przy tej porannej akcji nie było ani Telewizja.Patriot24.net ani nikogo od Krzysztofa Rutkowskiego. Bał się, żeby nikt go nie nagrał. I tak jak mu obiecałam nie wezwałam ani Rutkowskiego ani telewizji. Ale to co on wyrabiał przeciwko mnie, to ja nagrałam - przekazuje Magdalena Deptuła.
Według relacji matki kurator Marcin Bardyszewski wcielił się dziś rolę adwokata ojca-porywacza. Mimo że za pieniądze uzyskiwane co miesiąc ze Skarbu Państwa Rzeczypospolitej Polskiej powinien wykonywać obowiązki kuratora sądowego.
- On miał dziś otwarte drzwi do mieszkania gdzie było dziecko i dokumenty o przymusowym odebraniu. Oraz mając psychologa i policjantów a także widząc, że ojciec dziecka może być pod wpływem środków odurzającychod odszedł od tych drzwi. I zaczął bronić ojca-porywacza, że „u niego dziecko jest już 15 miesięcy czyli właściwie połowę życia i że faktycznie chyba już się zasiedział tam” - relacjonuje wstrząśnięta matka.
O tym koszmarze powiadamiamy dziś Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro. Oraz do jego zastępcy specjalizującego się w problemach dzieci wiceministra Michała Wójcika. A także media, które w najbliższych dniach będą wyjątkowo mocno nagłaśniać nieporadność sądów w kwestii dzieci.
Pytania o dymisję kierujemy też do prezesa Sądu Rejonowego w Wyszkowie Wacława Dąbkowskiego.
Wszystkie odpowiedzi oraz dalsze informacje na ten wstrząsający temat będziemy przekazywać na bieżąco również poprzez naszego Facebooka i naszą stację Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?