[VIDEO] Dochodzenie ws. podstępnego namówienia Kamila Sękowskiego przez szczecińskiego adwokata Tomasza Kordusa do fałszywego przyznania się do winy w zamian za opuszczenie aresztu wszczął Rzecznik Dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie!
O tej decyzji poinformował naszą redakcję Waldemar Juszczak, Rzecznik Dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie. Jest ona wynikiem kilkutygodniowego badania przez tego Rzecznika skandalu nagłośnionego przez Patriot24.net!
- Dochodzenie będzie prowadził mój zastępca - poinformował naszą redakcję Waldemar Juszczak.
- Będą przesłuchiwani świadkowie i podane wszelkie okoliczności tej sprawy. Całość potrwa kilka miesięcy - dodał Rzecznik Dyscyplinarny.
To oznacza, że sprawa jest poważna. Prawnicy z którymi omawialiśmy te sytuacje twierdzą, że zazwyczaj przy błahych sprawach Rzecznik Dyscyplinarny zgłoszenie o nieprawidłowościach pracy adwokata umarza.
Ale w tym przypadku tak się nie stało.
Wyniki dochodzenia zdecydują, czy Rzecznik Dyscyplinarny skieruje sprawę do Sądu Dyscyplinarnego. O ustaleniach dochodzenia powinien też poinformować prokuraturę. I to na poziomie co najmniej okręgowym. Bo ta afera dotyczy działania adwokata Tomasza Kordusa wspólnie i w porozumieniu z prokuratorem Mikołajem Rydzem z Prokuratury Rejonowej w Goleniowie.
Przypomnijmy. Sprawa dotyczy drobnej kradzieży w zakładzie kamieniarskim w miejscowości Korytowo w województwie zachodniopomorskim. Kamil Sękowski został wskazany jako sprawca tej kradzieży przez swojego znajomego, który na pewno był na miejscu przestępstwa, bo to potwierdziła policja. Jego dziewczyna, która teraz jest policjantką, dwukrotnie przed sądem oświadczyła, że w 2015 r. złożyła nieprawdziwe zeznania, bo nigdzie Kamila Sękowskiego nie podwoziła.
Przesłuchiwany w 2015 r. dwukrotnie pan Kamil nie przyznał się do winy. A mimo to został aresztowany!
- Po 3 tygodniach do mnie do aresztu przyszedł adwokat Tomasz Kordus. Powiedział, że sprawa jest ciężka, bo dwie osoby mnie obciążyły winą i na pewno będę siedział - napisał w zawiadomieniu do Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie i do Naczelnej Rady Adwokackiej w Warszawie i w kopii do Prokuratury Krajowej w Warszawie Kamil Sękowski.
- A ten adwokat Tomasz Kordus powiedział, że jeżeli się dzisiaj przyznam, to on ma uzgodnione z prokuratorem Mikołajem Rydzem, że wyjdę dzisiaj na wolność. A wtedy będę mógł odwołać to swoje przyznanie i walczyć o uniewinnienie - kontynuuje pan Kamil.
- Ja tak zrobiłem i rzeczywiście jeszcze tego samego dnia wyszedłem na wolność. I jeszcze tego samego dnia odwołałem przyznanie. Ale wtedy prokurator dołożył mi kolejny zarzut i zamiast odpowiadać tylko za kradzież, dostałem wyrok 2,5 roku więzienia za kradzież z włamaniem, chociaż tego nie zrobiłem. Dziś uważam, że adwokat wrobił mnie w to przyznanie się, bo prokurator nie miał żadnego dowodu przeciwko mnie. A chciał mnie na siłę skazać - oświadcza Kamil Sękowski.
Ten fakt jest kluczowy, jeśli chodzi o walkę Kamila Sękowskiego o uniewinnienie. Bo w wywiadzie dla Patriot24.net Rzecznik Prasowy Sądu Apelacyjnego w Szczecinie oświadczył, że całość dowodowa w sprawie została pominięta właśnie „ze względu na fakt przyznania się Kamila Sękowskiego do winy”.
A w tej sprawie są zabezpieczone linie papilarne na miejscu kradzieży, które z pewnością nie należą do Kamila Sękowskiego. Bo na jego wniosek zbadał je biegły i wykluczył, by należały do niego.
Niniejszy artykuł przesyłamy dziś do Prokuratury Krajowej w Warszawie, która rozpoznaje wniosek radcy prawnego Mateusza Mickiewicza o skierowanie Skargi Nadzwyczajnej, by całość mógł przeanalizować niezależny od wpływów zachodniopomorskiej palestry Sąd Najwyższy.
Osobne postępowanie ws. złożenia w 2015 r. przez obecną policjantkę fałszywych zeznań, obciążających Kamila Sękowskiego, prowadzi Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu. Ona sama nie służy obecnie aktywnie w policji, bo udała się na długotrwałe zwolnienie lekarskie.
Wszelkie nowe informacje na ten szokujący temat będziemy przekazywać na bieżąco, poprzez naszego Facebooka, Twittera, Instagrama, Telegrama, Albicla i naszą stację Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?