Mijają kolejne tygodnie, a niemiecka firma SpeckHahn nie poczuwa się do odpowiedzialności za rozliczenie z Polakiem, który pracował przez 6 tygodni w ich serwisie! Mimo obietnic rozwiązania problemu, Tomasz Tomaszewski nie otrzymał dotąd ani jednego eurocenta wynagrodzenia!
O tej szokującej sytuacji niepraworządności niemieckiej firmy będącej autoryzowanym serwisem Forda piszemy od wielu tygodni. Wszystkie artykuły znajdziesz pod linkiem:
Dziś prezentujemy rozmowę którą zainicjował SPECKHANH. 4 stycznia 2021 menedżerowie tej firmy zadzwonili do naszego Redaktora Naczelnego Roberta Rewińskiego.
Rozmowa toczy się w języku angielskim. Przedstawiciele tego niemieckiego dealera Forda działającego w mieście Winsen, w której pracował Tomasz Tomaszewski w lecie 2019r upierają się, że to nie oni są odpowiedzialni za brak rozliczenia z Polakiem! Chodzi o 22 000 euro za perfekcyjnie wykonaną robotę naprawczą 14 aut.
Niemcy nie zaprzeczają, że Polski specjalista w dziedzinie prostowania karoserii samochodowych po gradobiciu, naprawiał należące do nich nowe auta. Nie zaprzeczają, że wartość ich kontraktu z firmą ubezpieczeniową po ogromnym gradobiciu w tej części Niemiec w 2019 r. wynosił 1 000 000 euro.
Ale jak dzieci upierają się, że oni z tym przestępczym szachrajstwem nie mają nic wspólnego!
Winę za swoją niesolidność przerzucają na biznesowego kłamczucha o nazwisku Aleksander Hamm. Dobrze wiedzą, że w grudniu 2020 r. obiecał on przedstawienie Tomaszowi Tomaszewskiemu propozycji porozumienia i ugodowego rozliczenia. Ale tego nie zrobił.
4 stycznia 2021 również zapewniali, że to on doprowadzi do rozliczenia z Polakiem. Tego samego dnia Aleksander Hamm skontaktował się z Tomaszem Tomaszewskim i obiecał, że wynajęta przez niego Kancelaria Prawna przedłoży propozycję ugody.
W następnych dniach rzeczywiście Polak otrzymał list z polskojęzycznej Кancelarii GREGOR GONIWIECHA. Mecenasi zapowiedzieli, że wkrótce za ich pośrednictwem Aleksander Hamm przedstawi Tomaszowi Tomaszewskiemu konkretną propozycję. Czas mijał o propozycja nie nadchodziła.
- Aleksander Hamm miał przesłać nam dokumenty ale tego nie zrobił - usłyszał Polak, kiedy zniecierpliwiony zadzwonił do Kancelarii GREGOR GONIWIECHA.
Oznacza że firma SPECKHAHN współpracuje z oszustem, który dodatkowo okłamuje kancelarią prawną!
Po 40 dniach tegorocznego oczekiwania, cierpliwość Tomasza Tomaszewskiego się skończyła. Dziś jest pewien, że Firma SPECKHAHN, razem z popieranym przez siebie kłamczuchem o nazwisku Aleksander Hamm, wspólnie wykorzystali pieniądze z milionowego kontraktu z firmą ubezpieczeniową, by wykorzystać go do niewolniczej pracy.
Czy o tym wie niemiecki urząd podatkowy? Czy wszystkie osoby, które pracowały przy tym milionowym kontrakcie otrzymały wynagrodzenie?
- Niniejszy tekst zamieścimy również w naszej rubryce „Wstyd i obciach”. Widzieliśmy w naszej pracy dziennikarskiej już różne modele biznesowe, ale tak głupiego pomysłu na pazerność i chciwości to jeszcze nie odnotowaliśmy - komentuje Robert Rewiński, Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?